Ostatnio dostałam garnek rzymski - 2,5 l nieszkliwiony. Użyłam go kilka razy i jestem zachwycona. Na pierwszy ogień zrobiłam coś w rodzaju zapiekanki. Szybki przegląd lodówki i w garnku pokrojone w kostkę znalazły się: ziemniaki, marchewka, cebulka dymka, pierś z kurczaka, jabłko, czosnek. Wszystko posypałam sola, pieprzem i majerankiem. Wstawiłam do zimnego piekarnika na 2 godziny...Wyszło pyszne.
Potem w garnku przygotowałam ryż do obiadu. 1 szkl wypłukanego ryżu i 2 szkl wody. Po godzinie w piekarniku stwierdziłam, że tak puszystego ryżu nie jadłam nigdy w życiu.
Po tych próbach przyszedł czas na chleb. 3/4 szkl zakwasu wymieszałam z 1 szkl maki żytniej pełnoziarnistej i 0,5 szkl wody. Zostawiłam na ok 20 godzin. Potem dodałam jeszcze pół szkl maki żytniej i 1,5 szkl maki pszennej, czubata łyżeczkę soli i ok 150 ml wody. Wszystko posypałam garścią mieszanki nasion i maszyna wyrobiła gładkie ciasto. Proporcje są zupełnie orientacyjne. Nigdy nie trzymam się ścisłych wartości przy chlebie, bo to zależy od jakości maki, jej wilgotności, temp w pomieszczeniu i pewnie wielu innych rzeczy..... Takie ciasto rosło 3 godz. Garnek namoczyłam pół godziny, potem nasmarowałam masłem i wysypałam otrębami. Uformowałam bochenek i włożyłam do garnka, przykryłam i zostawiłam jeszcze na godzinę. Potem już tylko wstawiłam do piekarnika. Po ok 40 min zdjęłam pokrywę aby skórka się przyrumieniła. I tak oto powstał najlepszy chleb jaki w życiu zrobiłam.